Narodziny Kubusia
- Szczegóły
- Opublikowano: 17.02.2013, 14:59
Nasz Kubuś ma już prawie trzy lata.
Patrzę na niego zachwycona i codziennie zastanawiam się, jak to możliwe, że taki malutki skrzat znalazł miejsce w moim życiu i tak zupełnie je odmienił.
A zaczęło się to 3 lipca 2010 roku... właściwie zaczęło się znacznie wcześniej :) ale tego dnia Kubuś przyszedł na świat.
Obudziłam się o 6.00 rano czując, że chyba zaczynają odchodzić wody. Nie byłam pewna, czy to znaczy, że już rodzę (Kubuś jest naszym pierwszym dzieckiem), ale na wszelki wypadek poszłam do łazienki zmyć lakier z paznokci :) Ze strachu trzęsły mi się ręce!
Cóż, okazało się, że faktycznie był to już początek porodu. Szybko pojechaliśmy z mężem do szpitala. Byłam bardzo dzielna i miałam wokół siebie naprawdę dobrych fachowców. Urodziłam spokojnie, naturalnie i bez żadnych powikłań. W czasie porodu nie chciałam tylko z nikim rozmawiać i kiedy mój mąż próbował mi dodać sił mówiąc "Kocham cię skarbie", odpowiedziałam mu krótko: "Bądź cicho i siedź".
Mówiłam już, że byłam bardzo dzielna? Bo byłam. Urodziłam Kubusia własnymi siłami o 16.15 i wreszcie mogłam odpocząć. Pamiętam tylko, jak leżałam wieczorem i przypominałam sobie, że mama mówiła, że gdy się zobaczy dzidziusia, to zapomina się cały ból porodu. Myślałam wtedy, że ja jakoś nie zapomniałam...
Dziś minęło już dużo czasu i faktycznie zapomniałam już cały ból porodu :) To, co zostało, to poczucie dumy i szczęścia i zachwyt nad moim ślicznym dzidziusiem.
Autorka: Ewelina Wójcik
Komentarze